Ten post miał się pojawić dużo wcześniej, jednak potrzebowałem czasu, żeby uporać się z wybuchowym ładunkiem emocjonalnym, który został we mnie po lekturze jednej z trudniejszych książek, które ostatnio przeczytałem: „Farba znaczy krew”, autorstwa byłego myśliwego, Zenona Kruczyńskiego.